Usiadłem obok Ciebie...
Patrząc jak nagą stopą głaszczesz dywan z traw...
Uśmiechnęłaś się zalotnie wskazując piękno w okół Nas...
Wstałaś klaszcząc aby rozległa się muzyka...
Zaśpiewał słowik,zaśpiewał kos...
Południowy wiatr dorzucił ciepłą nutę...
Zaczęłaś tańczyć a ja...
Wpatrzony w teatr marzeń-nie mogłem oderwać od Ciebie oczu...
Każda z Was ma usta,których pragnie mężczyzna...
Nie każdy jednak na nie zasługuje...
Nawet gdy wybór okaże się porażką-nie poddawajcie sie...
Wtedy na pewno nie znajdziecie godnego ich smakować...
Skasowałem swój blog...
Myśli które tak często mnie nawiedzaja...
Znajomi niemiło ocenili mój gest,lecz cóż pewien etap w moim życiu się zakończył...
Czas zacząć pisać książkę...
W końcu w tym celu udałem się do Anglii-dla jej klimatu i atmosfery...
Pomijając fakt że Nasze życie jakie jest takie jest...
Że smutek częściej gości na Naszych twarzach niż uśmiech...
Starajmy się je wykorzystać do cna...
Nie myślmy o tym co będzie po śmierci...
W ten sposób zapominamy o chwili dzisiejszej i sami pozbawiamy się jedynej chwili szczęścia która jest pewna i namacalna...
Słyszysz...?
Kapu,kap...
Słyszysz...??
Jak me serce łka...
Czy jeszcze słyszysz mój oddech...
Który jak samotny wiatr ku Tobie gna...
Nie bacząc na mrok otulający wspomnień czar...
Czy słyszysz...??
Nie...
Słowa prawd zagłuszył strach...
A Ty odeszłaś jak czas...
Pozostał ból...
Pozostał płacz...
Pozostałem sam pośród ruin tego co kiedyś było pałacem miłości...
Uchwyciłaś moją dłoń...
Własną dłonią...
Poczęstowałaś smakiem ust...
Karmiąc moje usta...
Oddałaś niebiański uśmiech...
Przywracając uśmiech na mojej twarzy...
Mój świat zakwitł a sen zawirował...
A dalej...??
Dalej to już tylko smutna historia...
Spotkałem anioła...
Stanął przede mną nucąc hipnotyczną pieśń...
Otworzyłem umysł...
Wypuściłem duszę aby zatańczyła wraz z nim...
Kiedy do niego podeszła,anioł zrzucił szaty-ukazując uśmiechniętą diabelską twarz...
Daję się ponieść myślą,żeglując razem z nimi po niezmierzonym umyśle...
Co jakiś czas gdy dostrzegę wyspę-zawinę do portu...
Na chwilę,taką krótką...
Aby przekonać się czy to nie ona jest celem mojej podróży...
Miłości nie szukam i nigdy nie szukałem...
Kiedyś nadeszła sama...
Może dlatego była taka piękna...
Każde słowo,spojrzenie,dotyk-wydawało się czymś nieziemskim...
Wtedy pierwszy raz i ostatni poczułem jak dusza śpiewa...
Jednak to odeszło zasypane ostatnią garścią ziemi z moich dłoni...
Podlałem ją łzami-żeby kwiat przeszłości zakwitnął i godnie pożegnał moja miłość...
Teraz czas się odsunąć i pozwolić aby ktoś inny był szczęśliwy...